Na pierwszy rzut oka wydaje się jasne, kto jest czarnym charakterem tej opartej na prawdziwych wydarzeniach historii. Ale film belgijskiego reżysera jest wielowymiarowy, niejednoznaczny moralnie i to jest jego największa zaleta. Nawet tytuł jest tu przewrotny. Znajdą się pewnie krytycy takiego przedstawienia tej historii, a Belgowi zarzucą wybielanie bohaterów, ale ten brak wartościowania czyni "Białych rycerzy" bardziej uniwersalnymi, niejednoznacznymi i zmuszającymi do przemyśleń. Zdecydowanie polecam.
Niby gdzie tu jest powiedziane, że jest to film oparty na prawdziwych wydarzeniach? Proszę nie dorabiać filozofii.
Natomiast zgoda co do tytułu, jest ironiczny, nawiązujący do "white savior complex".