Mi brakuje mistrzów komedii, Marty'ego Feldmana czyli niezapomnianego Ai-Gora z 'Młodego Frankensteina (Fronkonsteena)' oraz Richarda Pryora znanego chociażby z rewelacyjnej 'Przeprowadzki'. To były autentyczne talenty!!!
To spojrzenie. Jakim sposobem ludzie traktowali go poważnie ? Gdybym ja z nim rozmawiał w cztery oczy nie wytrzymałbym ze śmiechu. Wszystko przez te wyłupiaste oczy. Za każdym razem jak patrzę na jego twarz to mi się przypomina
http://www.youtube.com/watch?v=DJ5r3oNFVeE
Od dłuższego czasu szukam filmu w którym była taka scena, gdzie Marty grał żołnierza, który strzelał do samolotów z działa przeciwlotniczego :D Nic innego nie pamiętam, może ktoś podpowie?
Marty Feldman grał jednego z bliźniaków, ci bliźniacy w ogóle nie byli do siebie podobni. Nie wiem jak mieli na imię więc przyjmijmy, że Joe i Frank. Narrator powiedział: "Joe i Frank byli do siebie podobni jak dwie krople wody... ale Joe był bardziej podobny niż Frank".
Po raz 1 widzialam go w 'Ostatni film o Legii Cudzoziemskiej'. Gośc byl niesamowity. Świetny aktor!!! A widzieliście 'Młody Frankenstein'? Igor rulezzz!!! Filmy z nim to niezły ubaw...Szkoda, że już nie zyje :(. Dla mnie zawsze pozostanie Digby'm Geste...
Samą obecnościom w kadrze wywoływał śmiech. Do tego stopnia kładł każdą scenę, że w ogóle
nie musiał grac. Po prostu był. Podobał mi się we wszystkich rolach. Był Piotrem Adamczykiem
Rogerem Moorem swoich czasów. Grał nawet księdza, a nadawał się, żeby zagrać papieża.